TRYB JASNY/CIEMNY

Stefania Auci: ród Florio jest częścią sycylijskiej historii

– Pisanie to zajęcie bardzo angażujące i wyczerpujące. Zmusza do odkrywania tego, co jest we mnie ukryte. W każdej postaci z opowieści o rodzie Florio jest cząstka mnie. Tak jakbym w każdej z nich ukryła kawałek mojej duszy, taki Horkruks jak z „Harry’ego Pottera” – powiedziała autorka książki „Sycylijskie lwy” Stefania Auci.



„Sycylijskie lwy” to saga rodziny Florio, którą napisała Stefania Auci. Książka jest wielkim przebojem we Włoszech i na świecie – ma już ponad 35 tłumaczeń. Czytelnicy oszaleli na jej punkcie. We Włoszech wyszedł też drugi tom pt. „L’Inverno dei leoni”. Powstaje również serial na podstawie „Sycylijskich lwów”, który reżyseruje Paolo Genovese. Książka fascynuje i wciąga. Trudno się od niej oderwać, bo chce się wiedzieć więcej i więcej o bohaterach – założycielach potężnego rodu Florio – potężnych handlowców i przemysłowców.

Stefania Auci przedstawia burzliwą historię rodziny Florio na tle historycznych sztormów, które przetaczają się przez Sycylię i Europę. Śladami Floriów organizowane są na Sycylii wycieczki – to pokłosie popularności książek Auci. Paolo, Ignazio i Giuseppina przyjechali na Sycylię w drugiej połowie XIX wieku, by uwolnić się od kalabryjskiej biedy. Zbudowali, dzięki uporowi i ciężkiej pracy, wielkie imperium.

Lubi pani czytać książki?

Jestem ich smakoszką. Uwielbiam czytać. Raz na jakiś czas okazuje się, że mam ich w domu zbyt dużo i nie ma ich gdzie trzymać. Dlatego tak cenna jest dla mnie Premio Bancarella, nagroda przyznawana przez księgarzy. Kilka lat temu przeczytałam 12 razy z rzędu książkę „Harry Potter i więzień Azkabanu”. Potrzebowałam tego. Lektura ma walory terapeutyczne i odczułam to bardzo wyraźnie. Są książki, które trafiają na swój czas. Dzięki czytaniu wróciłam do pisania po kilkuletniej przerwie. I od tamtej pory piszę…

Napisanie powieści historycznej jest na pewno dużym wysiłkiem. Dlaczego zdecydowała się pani na opowiedzenie o rodzie Florio?

Na początku napisanie tej sagi wydawało mi się przedsięwzięciem ogromnym, prawie niemożliwym do wykonania. Udało się jednak. Ród Florio jest częścią sycylijskiej historii. Urodziłam się w Trapani, niedaleko jest Marsala i Favignana, miejsca mocno związane z Florio i ich firmami. I od 17 lat mieszkam w Palermo, gdzie zaczęli budować swoją potęgę. To, że zajęłam się rodem Florio, było więc naturalną koleją rzeczy. Chciałam też pokazać, że Sycylia to nie tylko mafia i bieda, ale też olbrzymia przedsiębiorczość i innowacje. Sycylia ma wiele twarzy, warto znać je wszystkie. Czy pisanie wymaga wysiłku? Oczywiście. Od procesu gromadzenia materiału i dokumentacji, aż po efekt końcowy. Pisanie to zajęcie bardzo angażujące i wyczerpujące. Zmusza do odkrywania tego, co jest we mnie ukryte. W każdej postaci z opowieści o rodzie Florio jest cząstka mnie. Tak jakbym w każdej z nich ukryła, kawałek mojej duszy, taki Horkruks jak z „Harry’ego Pottera”.

Pamięć o rodzie Florio jest nadal żywa na Sycylii?

W Marsali czy na Favinganie tak było, może nie na taką skalę, jak teraz. Książki przywróciły Floriów świadomości publicznej. Odkrywa się ich teraz na nowo, ich ogromny wkład w rozwój gospodarki na Sycylii.


Z pani książki dowiedziałam się m.in., że to Floriowie wynaleźli sposób na konserwowanie tuńczyka.

Tak, to był pomysł Vincenza Florio. Pierwsze konserwy zaczęły powstawać w Tonnarze Florio, przetwórnia tuńczyka na Favignanie. Chodziło o to, by nie marnować mięsa tuńczyka. Zaczęto je więc gotować i konserwować w oleju. To nie jedyna innowacja wprowadzona w życie przez członków rodziny Florio. Byli pionierami w wielu dziedzinach. Floriowie osiągnęli bardzo wiele w krótkim czasie, zbudowali imperium, które niedługo popadło w ruinę. Może dlatego, że byli pełni sprzeczności. Pierwszy tom sagi opowiada o dochodzeniu rodu Florio do potęgi, drugi – o upadku.

Historia rodu Florio splata się nierozerwalnie z historią Włoch?

Wyraźnie zaakcentowałam to w książkach. Chciałam poprzez historię tej rodziny opowiedzieć o historii Włoch, o zjednoczeniu, o przemianach, które w XIX wieku zachodziły na Sycylii. Opowieść o braciach Florio, Ignaziu i Paolu, którzy emigrują z kalabryjskiej, biednej miejscowości Bagnara Calabra na Sycylię w poszukiwaniu możliwości zarabiania pieniędzy i lepszego życia ma w pewnym sensie wymiar symboliczny. Jest to też historia o emigracji i o odrzuceniu. Bo Palermo i jego mieszkańcy długo trzymali braci Floriów na dystans. Gdy się nad tym zastanawiam, dochodzę do wniosku, że opowieść o tamtych czasach jest jednocześnie opowieścią o współczesnych Włoszech.


Dlaczego mieszkańcy Palermo z rezerwą przyjęli braci Florio? Zazdrościli im pracowitości i sukcesu?

Floriowie byli ludźmi znikąd, obcymi. To pierwszy powód niechęci. Palermitańczycy są bardzo dumni, bywają sarkastyczni, ironiczni i zamknięci w sobie, choć miasto jest wielokulturowe. Grała tu rolę także zazdrość. Bracia zarabiali coraz więcej pieniądze, choć nie wszystkim mieszkańcom Palermo dobrze się wiodło.

Kobiety w XIX wieku na południu Włoch nie miały wiele do powiedzenia. Pokazuje to historia Giuseppiny.

Giuseppina była własnością męża, a wcześniej ojca, tak jak inne kobiety w tym czasie. Powoli to się zmieniało, ale kobiety wiele wycierpiały. Tragiczna była także historia Giulii Portalupi, długoletniej kochanki Vincenza Florio. Giulia, matka trojga dzieci Vincenza, przez lata czekała na ślub z nim. Kochanek powtarzał jej, że po pierwsze jest zbyt biedna i pochodzi ze skromnej rodziny, nie może więc z nią się ożenić. A po drugie, była zhańbiona, bo… została jego kochanką. Prawdziwie wyzwoloną kobietą była dopiero Donna Franca Florio, córka Ignazia Florio Jr.

Vincenzo był okrutny, tak samo jak jego ojciec Paolo? Tak się osiągało sukces w tamtych czasach?

Obaj byli bardzo zdeterminowani. Budowali imperium, musieli być twardzi, schować głęboko uczucia i wrażliwość. Nie tylko w tamtych czasach, także teraz tak ludzie dochodzą do wielkich pieniędzy.

Studiowała pani prawo, potem została nauczycielką, a teraz jest pani pisarką. Skąd takie wolty?

Decyzję o studiowaniu prawa podjęłam po zamachach mafii w Capaci i na via D’Amelio, w których zgięli Giovanni Falcone, Francesca Morvillo i Paolo Borselino oraz wielu agentów ich ochrony. Sycylia była wtedy w stanie wojny i jedyną słuszną decyzją było dla mnie zajęcie się prawem. Nauczyciele mi to odradzali, bo uważali że jestem słabą uczennicą. Udało się, skończyłam studia. Z prawa zrezygnowałam, żeby być przy mojej rodzinie, dzieciach. Potem zostałam nauczycielką i zaczęłam pisać. Tak ułożyło się życie.

Mimo literackiego sukcesu nie została pani pisarka na pełny etat. Dlaczego?

Moi uczniowie są dla mnie bardzo ważni. Lubię z nimi pracować, dają mi poczucie związku z realnością. Tak gospodaruję czasem, by starczyło mi go na wszystko. Wstaję wcześnie rano i wykorzystuję każdą minutę.

Rozmawiała Beata Zatońska

Stefania Auci, Sycylijskie lwy (I leoni di Sicilia), Warszawa 2022, tłumaczenie: Tomasz Kwiecień, Wydawnictwo W.A.B, 








Wybrane dla Ciebie

Copyright © italianki