TRYB JASNY/CIEMNY

Jak zwiedzać Florencję?

Florencja jest trochę jak Facebook – wszystkiego w niej za dużo. Za dużo ludzi, za dużo zabytków, za dużo knajp, wysokich cen, tandetnych pamiątek, rowerzystów, hałasu i tłoku. Trudno uciec od tego nadmiaru, można jednak spróbować znaleźć własny sposób na poznanie tego niezwykłego miasta. Florencja zasługuje na to, by dać jej szansę.



Wiele osób po pierwszym spotkaniu z Florencją wpada w zachwyt i w przerażenie. Zachwyt jej pięknem, które jest nieporównywalne do niczego innego, wypełnia duszę i serce. Przerażenie nadmiarem. Serce zaczyna kołatać, kręci się w głowie, słabość wypełnia ciało, trudno złapać oddech. Ten niezwykły stan splątania, oszołomienia na granicy obłędu opisał w 1817 roku francuski pisarz Stendhal, którego wizyta we Florencji skończyła się gorączką i kilkudniowym pobytem w łóżku. Jego organizm nie wytrzymał zbyt dużej porcji piękna naraz. Podobne objawy zaobserwowano u wielu podróżników, którzy odwiedzali stolicę Toskanii. Pod koniec lat siedemdziesiątych XX wieku włoska psychiatra Graziella Magherini, pracująca we florenckim szpitalu Santa Maria Nuova, zaczęła łączyć przypadki pacjentów z dziwnymi objawami po zwiedzaniu miasta. Jej badania doprowadziły do nazwania całego zjawiska syndromem Stendhala i poważnego traktowania objawów psychosomatycznych po kontakcie z Florencją.

Florencja wymaga czasu

Większość biur podróży przeznacza na Florencję jeden dzień, co w praktyce oznacza trzygodzinny program zwiedzania plus czas wolny. W podstawowym programie musi się zmieścić florencki panteon, czyli bazylika Santa Croce, potem spacer do najsłynniejszego mostu (Ponte Vecchio). Po drodze obowiązkowo plac katedralny i przystanek w tłumie na sesję zdjęciową przed zapierającą dech w piersiach katedrą, Dawid Michała Anioła przed Palazzo Vecchio na Piazza Signoria, przejście do rzeki Arno obok Galerii Uffizi, sesja zdjęciowa z Mostem Złotników w tle. Przewodnicy próbują w tym krótkim czasie przekazać jak najwięcej informacji, więc spacer zamienia się w lekcję historii na przyspieszonych obrotach. Medyceusze, Gwelfowie, Gibelini, Dante, Michał Anioł, Brunelleschi, Savonarola, renesans, wojny, konflikty, epidemie, powodzie… Florencja w trzy godziny to przepis na obłęd.

Bardziej ambitni rozciągają czas do dwóch dni. Odwiedzają Galerię Uffizi lub Galerię Akademii, czasem przemkną na drugą stronę rzeki i pomkną do Kaplicy Brancaccich czy Palazzo Pitti. Im więcej zobaczą, tym większe poczucie niedosytu. Bo tu przecież wszystko zasługuje na uwagę. Piękno zachwyca na obrazach, w rzeźbach i we wnętrzach, wylewa się na ulice, kusi, mami, otumania. Jest jak narkotyk, chce się wciąż więcej i więcej.



Urok małych muzeów

Głód piękna można zaspokajać wielkimi porcjami, jak Galleria degli Uffizi, gdzie w kilka godzin można prześledzić całą historię sztuki, zobaczyć arcydzieła z różnych epok i stron świata. Można też zachwyt spożywać małą łyżeczką, odwiedzając mniej popularne i niezatłoczone muzea, w których kryją się skarby równe tym z Uffizi. Beato Angelico w Museo di San Marco jest tego najlepszym dowodem. Jeśli ktoś chce poczuć historię miasta, niech wybierze się do Palazzo Medici Riccardi, w którym rodziła się potęga Medyceuszy, lub Palazzo Davanzati, urządzonego na wzór renesansowego domu. Kaplica Brancaccich w kościele Santa Maria del Carmine to opowieść o tym, jak rodził się renesans. A w Museo degli Innocenti można poznać historię pierwszego florenckiego sierocińca, w którym o dzieci dbano w sposób nowoczesny, nieznany wcześniejszym czasom.

Karta z dostępem do sztuki

Dla osób, które zaufają Florencji i postanowią zostać w niej kilka dni, doskonałym rozwiązaniem jest florencka karta muzealna Firenze Card. Za 85 euro zyskuje się trzydniowy dostęp do niemal wszystkich muzeów w mieście. Wśród 63 placówek są te największe (Galleria degli Uffizi, Galleria dell’Accademia), nieco mniejsze, ale sławne (Palazzo Vecchio, Palazzo Medici Riccardi, Museo di San Marco, Museo del Bargello), prawie nieznane (Museo Stefano Bardini, Museo Marino Marini), a także pełne sztuki najważniejsze kościoły florenckie (Santa Croce, San Lorenzo, Santa Maria Novella). Posiadanie karty zazwyczaj umożliwia wstęp do muzeum bez stania w kolejkach. Wyjątek stanowią najbardziej oblegane – Galleria degli Uffizi, Galleria dell’Accademia i Cappella Brancacci, gdzie trzeba wcześniej zarezerwować wizytę, bez ponoszenia żadnych dodatkowych kosztów. W ramach Firenze Card dostępne są również wszystkie wystawy w muzeach dostępnych w sieci, w tym w Palazzo Strozzi, gdzie organizowane są fantastyczne ekspozycje.

Uwaga, działanie karty można przedłużyć o kolejne dwa dni, dzięki czemu będzie ważna przez 5 dni! Przedłużenie działa wyłącznie w aplikacji i wymaga przeprowadzenia zakupu restartu poprzez stronę internetową. Standardowa cena dwudniowego przedłużenia to 28 euro, ale w ramach promocji jest ona dla użytkowników Firenze Card darmowa. Wszystkie szczegóły na stronie firenzecard.it.

Przy okazji warto też wspomnieć, że z karty Firenze Card wyłączone są zabytki związane z katedrą. Sam wstęp do katedry jest bezpłatny, aby jednak uniknąć kolejek i odwiedzić w katedrze kryptę, gdzie znajdują się szczątki kościoła pod wezwaniem św. Reparaty, a także baptysterium, muzeum katedralne, dzwonnicę Giotta i kopułę Brunelleschiego, trzeba kupić osobny bilet. Dostępne są 3 warianty. Ghiberti Pass to katedra, dzwonnica i muzeum katedralne (15 euro), Giotto Pass to dodatkowo wstęp na dzwonnicę Giotta (20 euro), a Brunelleschi Pass obejmuje wszystko, z kopułą włącznie (30 euro). Szczegółowe informacje na stronie: duomo.firenze.it.

Firenze Card oraz bilety katedralne można kupić online lub na miejscu w kasach. Wcześniej trzeba jednak zadbać o rezerwacje miejsc, do których nie da się wejść spontanicznie. Na kopułę Brunelleschiego kolejki bywają nawet trzytygodniowe.
 


Kontemplacja w ruchu

Florencję trzeba brać na spokojnie. Szaleńczy bieg przez zabytki to gotowy przepis na znielubienie tego miasta. Tu trzeba chodzić i oglądać. Spotkania z arcydziełami przeplatać spacerami wśród ciasnych uliczek, zaglądaniem do cukierni, podglądaniem życia miasta. Pić kawę, jeść makaron, robić sobie przerwy. Do zwiedzania trzeba mieć siłę, a Florencja potrafi być wymagająca. Odwdzięcza się jednak tak pięknie, że warto się zmęczyć, by przez wiele tygodni zasypiać ze wspomnieniem zachwytu, jaki nam podarowała.

Magdalena Giedrojć




Wybrane dla Ciebie

Copyright © italianki