TRYB JASNY/CIEMNY

„Boska Komedia” Dantego w przekładzie Jarosława Mikołajewskiego, czyli reportaż sprzed wieków

Mierzenie się z arcydziełami wymaga od tłumacza hartu ducha. Zwłaszcza z takimi tekstami, które opromienione są sławą światową, uznane wręcz za świętość. Jarosław Mikołajewski, poeta, reporter i tłumacz, „Boską komedię” Dantego tłumaczył przez lat 30. Wybrał drogę ciekawą, choć trudną. Jak wyjaśnia, chodziło mu o to, by być najbliżej, jak to tylko możliwe, oryginału. Choć zdaje sobie sprawę, że nie wszystkim może się to spodobać.


„Boska Komedia” w tym wydaniu bywa wymagająca, trzeba uzbroić się w cierpliwość. Poemat odwdzięcza się jednak za czytelniczy trud. Gdy wejdzie się w jego rytm, pociąga i zaczyna fascynować. Okazuje się, że tłumacz miał rację,  uznając dzieło Dantego za „reportaż” z zaświatów. Coś w tym jest. Gdy tak potraktujemy wędrówkę narratora, wiele spraw stanie się jasnymi, otworzą się nowe znaczenia.
„Boska Komedia” w tłumaczeniu Jarosława Mikołajewskiego ukazała się w na początku listopada 2021 r. nakładem Wydawnictwa Literackie. To czas szczególny, bo trwają obchody 700-lecia śmierci Dantego.

Dla przypomnienia. Dante Alighieri pisał „Komedię” – taki był oryginalny tytuł poematu, przymiotnik „boska” dodano w XVI wieku – w latach 1308-1321. Są tam trzy części – Piekło, Czyściec i Raj – a każda z nich liczy po 33 pieśni.

Dante napisał „Komedię” w volgare, czyli w tworzącym się właśnie języku włoskim, jego odmianie toskańskiej. Całość jest wierszowana, napisana tercyną, a strofy składają się z trzech wersów.

Językowi poświęcił Dante obszerny, niedokończony traktat pt. „De vulgari eloquentia”. W czasach, gdy w kręgach intelektualnych ceniono łacinę, pogardzając ludowymi dialektami, Dante starał się o podniesienie statusu toskańskiego volgare do rangi pełnoprawnego języka narodowego. Przeczuwał, że język mógłby połączyć podzielony kraj. Traktat napisał Dante po łacinie, którą postrzegał jako język sztuczny w swej doskonałości.

Jak podkreśla Jarosław Mikołajewski, volgare Dantego było językiem chropowatym, żywym i nieporadnym jeszcze. Takie właśnie brzmienie postanowił zachować w swoim przekładzie, choć – jako poetę – kusiło go, by tu i ówdzie tekst wygładzić. – Pomyślałem sobie, że ja ten poemat muszę przetłumaczyć dosłownie, to znaczy po słówku. Nie opowiedzieć na nowo współczesnym językiem, tak jak to zrobił Parandowski z Homerem. Tworzenie ładnych zdań wydało mi się niewłaściwe, bo w ten sposób odchodzimy od tej chwili, w której tworzył Dante – powiedział Jarosław Mikołajewski podczas spotkania w Domu Literatury w Warszawie.

– Postanowiłem więc zrobić operację, która jest schodzeniem w każdym słowie do samego jądra. Starałem się wchodzić w samo sedno każdego słowa, pojęcia, obrazu. Cały czas myślałem, że ja muszę się zastanowić nad każdym szczegółem tej wędrówki. Wybór, żeby oddawać wszystko, każdy szczegół, oznacza również skazanie się na pewne niezgrabności językowe... – tłumaczył poeta.

Zanim zagłębimy się w poemacie Dantego w przekładzie Jarosława Mikołajewskiego, warto dokładnie przeczytać wstęp, który wyjaśnia translatorski zamysł. Wywód jest jasny i klarowny. Kluczem jest tu potraktowanie „Boskiej Komedii” jako reportażu. Mikołajewski dał fragment swojego tłumaczenia „Boskiej…” swojemu przyjacielowi, wybitnemu reportażyście Ryszardowi Kapuścińskiemu. I usłyszał od niego: „Czytałem twój przekład i w końcu rozumiem, co to jest. To jest reportaż z Piekła. W końcu wiem, jak wygląda Charon, jego łódka, te dusze na brzegu…”. (s. 9, „Boska Komedia”, „Od tłumacza kilka słów niezbędnych”, Wydawnictwo Literackie).

Jak tłumaczy Mikołajewski: „Dante nigdzie nie napisał, że świat, o jakim opowiada, był snem czy przestrzenią wyobraźni. »Znalazłem się«, »byłem«, »zobaczyłem«, »usłyszałem«, »poczułem«… Autor »Boskiej…« w każdym wersie zaświadcza, że nie jest fantastą, lecz świadkiem, obserwatorem, reporterem. I jeśli wierzyć tej perspektywie, niedługo przed śmiercią, w roku tysiąc trzysta dwudziestym pierwszym, w którym ukończył dzieło, ludzie żyjący na Ziemi dostali od niego jedyne w historii świadectwo wędrówki przez całe zaświaty, od początku do końca”.

Językowi esteci, zwolennicy form „pięknych”, mogą się np. zżymać na obecne w przekładzie formy bezosobowe czasowników, pewne powtórki czy liczne występowanie zaimków osobowych. Tłumacz robi to świadomie, by pokazać, jak wyglądał język „Boskiej Komedii”. Tak pisał poeta, był to jego wybór, Mikołajewski uważa więc, że zadaniem tłumacza jest uszanowanie językowych wyborów autora tekstu.


Wiele powstało tłumaczeń arcydzieła Dantego na polski. Jednym z najpopularniejszych jest gładki i poetyki przekład Edwarda Porębowicza. Tamte słowa dźwięczą nam w uszach. Na przykład początek „Boskiej…” Porębowicz  przełożył tak:

„W życia wędrówce, na połowie czasu,
Zniesiony stopą w obłędne koleje,
Pośród ciemnego znalazłem się lasu.
O, jakże ciężko wysłowić tę knieję
Te puszcz pustynnych zaciernione dzicze!
Kiedy przypomnę, dusza mi truchleje”. 
(Dante Alighieri, Boska komedja, tłum. Edward Porębowicz, Warszawa: Instytut Wydawniczy "Bibljoteka Polska", 1921)

W przekładzie Jarosława Mikołajewskiego czytamy:

„W połowie wędrówki naszego życia znalazłem się w ciemnej dziczy, bo prosta droga była zgubiona. Ach, jak ciężką rzeczą jest mówić, jaka była ta dzicz dzika i surowa, i mocna, która w myśli odnawia strach!” (op. cit. str. 23)

Teraz kolejny słynny fragment, czyli przekroczenie bram piekielnych w Pieśni III.

„Przeze mnie droga w miasto utrapienia, 
Przeze mnie droga w wiekuiste męki, 
Przeze mnie droga w naród zatracenia. 
Jam dzieło wielkiej, sprawiedliwej ręki 
Wzniosła mię z gruntu Potęga wszechwładna 
Mądrość najwyższa, Miłość pierworodna. 
Starsze ode mnie twory nie istnieją, 
Chyba wieczyste, - a jam niepożyta. 
Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją.” (Edward Porębowicz).

Jarosław Mikołajewski przełożył to tak. I trzeba przyznać, że jest tu siła, ból i bojaźń:

„Przeze mnie się idzie do bolesnego miasta,
przeze mnie się idzie do wiecznego bólu,
przeze mnie się idzie między zgubionych ludzi.
Sprawiedliwość poruszyła moim wzniosłym twórcą,
zrobiła mnie Boża moc,
najwyższa mądrość i pierwsza miłość.
Przede mną nie było rzeczy stworzonych,
prócz tych, co wieczne, i ja trwam wieczna.
Porzućcie każdą nadzieję wy, którzy tu wchodzicie”. (s. 32, op. cit.)

Każda kolejna pieśń, przełożona przez Jarosława Mikołajewskiego, pokazuje, że warto było czekać na ten nowy przekład. Porzućmy więc uprzedzenia, zerwijmy z przyzwyczajeniami sprzed lat i oddajmy się lekturze. I zachwyćmy się nastrojowymi zdjęciami Jacka Poremby które są ilustracjami „Boskiej Komedii”.

Beata Zatońska

„Boska Komedia”, Dante Alighieri, tłumaczenie Jarosław Mikołajewski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021.
Ilustracja – „Mapa piekieł” Sandra Botticellego, Wikimedia Commons

Przeczytaj także:





Wybrane dla Ciebie

Copyright © italianki