„Mascarpone 2: Tęczowy tort” - słodka opowieść o przyjaźni i miłości
Tytuł tego filmu zapowiada słodycz w stylu włoskim. I rzeczywiście dostajemy opowieść lekką i przyjemną, zaprawioną uśmiechem i miłosnymi komplikacjami, które nie demolują życia bohaterów. Jednocześnie jest to kino niegłupie i dość uniwersalne w przesłaniu.
„Mascarpone 2” to kontynuacja opowieści, którą znamy z nakręconego trzy lata temu filmu „Mascarpone”. Przyznaję, że bardziej przypadły mi do gustu tytuły włoskie „Maschile singolare” i „Maschile plurale”, ale nie przychodzi mi do głowy, jak można by je przenieść na polską wersję językową, więc przyjmuję pomysł polskiego dystrybutora. Mascarpone to włoski ser wykorzystywany głównie do deserów, w tym chyba najsłynniejszego włoskiego deseru – tiramisu, istotnego elementu pierwszego z filmów. Rzecz dzieje się bowiem w miejscu, gdzie powstają desery, a główny bohater Antonio odkrywa w sobie zamiłowanie do cukiernictwa.
Obecny na polskiej premierze Fabio Troisi, dyrektor Włoskiego Instytutu Kultury w Warszawie, powiedział, że jest to „świeży i autentyczny film, który składa hołd komedii romantycznej we włoskim stylu, ale czyni to z inkluzywnej perspektywy”. Interesująca jest próba opowiedzenia mainstreemowym językiem historii queerowej. Sprawdziło się to zaskakująco dobrze, film ogląda się z przyjemnością jak na tego typu kino przystało. W tle cienką kreską zarysowano poważniejsze tematy, takie jak narkotyki czy prostytucję młodzieży, nie odrywając filmu od rzeczywistości,.
„Mascarpone 2” to kontynuacja opowieści, którą znamy z nakręconego trzy lata temu filmu „Mascarpone”. Przyznaję, że bardziej przypadły mi do gustu tytuły włoskie „Maschile singolare” i „Maschile plurale”, ale nie przychodzi mi do głowy, jak można by je przenieść na polską wersję językową, więc przyjmuję pomysł polskiego dystrybutora. Mascarpone to włoski ser wykorzystywany głównie do deserów, w tym chyba najsłynniejszego włoskiego deseru – tiramisu, istotnego elementu pierwszego z filmów. Rzecz dzieje się bowiem w miejscu, gdzie powstają desery, a główny bohater Antonio odkrywa w sobie zamiłowanie do cukiernictwa.
Minęło kilka lat
W pierwszej części na swojej drodze stanęli Antonio i Luca. Razem pracowali, razem spędzali czas wolny, w końcu pojawiło się uczucie. W drugiej filmowej opowieści już wiadomo, że sprawy się skomplikowały, a panowie ruszyli w dalszą podróż osobno. Antonio jest w luźnej relacji z Dariem, Luca zaangażował się w związek z Tancredim. Ale jak to w romantycznych historiach bywa, ich drogi znów się krzyżują. Tym razem łączy ich tęczowy tort. A potem? A potem pojawia się uczuciowe zamieszanie. Odpowiedzi domagają się pytania, czy można wejść dwa razy do tej samej rzeki, czy stara miłość nie rdzewieje, czy miłość usprawiedliwia wszystko i w końcu czy to naprawdę jest miłość. Gdzieś w tle jest też szukanie pasji i natchnienia, rozwój, kariera, przyjaciele. Klasyczny zestaw romantyczny w komediowej odsłonie. Podoba mi się filmowe poczucie humoru, jest zabawnie, ale bez przekraczania granic, co zdarza się w filmach, które chcą być w schemacie i jednocześnie nie chcą się zbyt głośno do tego przyznawać. Tu od początku do końca jesteśmy w konwencji komedii romantycznej, jest miło, konflikty są dość pluszowe, a życie niczym tęczowy tort jest pełne kolorów i smaku.Obecny na polskiej premierze Fabio Troisi, dyrektor Włoskiego Instytutu Kultury w Warszawie, powiedział, że jest to „świeży i autentyczny film, który składa hołd komedii romantycznej we włoskim stylu, ale czyni to z inkluzywnej perspektywy”. Interesująca jest próba opowiedzenia mainstreemowym językiem historii queerowej. Sprawdziło się to zaskakująco dobrze, film ogląda się z przyjemnością jak na tego typu kino przystało. W tle cienką kreską zarysowano poważniejsze tematy, takie jak narkotyki czy prostytucję młodzieży, nie odrywając filmu od rzeczywistości,.